Brzoza napisał(a):
Paradoksalnie, trzeba kulturę nieco spłycić, by była interesująca i kiełkowała w głowach ludzi. Dobrym krokiem byłoby przysiąść i niczym Hezjod, Homer czy Lonrot z badań wyłuskać i barwnie opisać pewną spójną wizję mitologii zachodniosłowiańskiej.
I dlatego czekam aż
projekt Mąciwody ujrzy światło dzienne i trafi do szerszej publiczności. A może znajdą się inni, którzy razem z nim, będą chcieli przecierać te trudne szlaki.
Niestety w czasach tak silnej komercji nie jest to łatwe, kiedyś zapytałem autora książki, która się reklamuje jako polska "Gra o tron" (ani tytułu ani autora nie pamiętam

), dlaczego używa nazw ruskich, takich jak Perun czy Weles, jeżeli jego książka dzieje się w "realiach" polskich? Dał mi jakąś mglistą odpowiedź o tym, że takie pokutuje przekonanie i jeszcze coś wymijającego. Oczywiście ten pan ma w nosie jak było w istocie, a interesuje go jedynie ilość sprzedanych egzemplarzy, a że przy tym utrwali(?) złe przeświadczenia, poglądy itd., nie ma oczywiście dla niego znaczenia.
Zastanawiam się nad tym utrwalaniem, przecież jak sami zauważyliście, wiedza społeczeństwa na temat naszej mitologii jest znikoma, więc jakie przeświadczenia miał na myśli?
Co do organizacji rodzimowierczych, traktuję je z przymrużeniem oka i zastanawiam się co nimi powoduje, tak w najgłębszych trzewiach ich chciejstwa. Może i niektórzy mają dobre zamiary, ale ciężko jest się oprzeć wrażeniu, że ktoś urzeczywistnia jakieś swoje plany. Cokolwiek to jest, walka z kościołem katolickim, pranie mózgów w celu osiągnięcia jakichś korzyści. Nie chcę nikogo obrażać, chwali im się chęć do działania, ale strasznie denerwuję brak jakiejkolwiek chęci do dążenia do tego co naprawdę nasze, przez co wrażenie się pogłębia. Tak jak w przypadku autora rzeczonej książki - nieważne są szczegóły, ważny jest efekt końcowy...
Tylko cóż takiego oni mają na myśli?
Brzoza napisał(a):
Rusini do pewnego stopnia przemycili swoje mity do tej przestrzeni, przez co wydaje się być ciekawsza, intrygująca (choćby Baba Jaga w Hellboyu)
Rusini, jak ich ładnie nazwałeś, mieli o tyle łatwiej że od dość długiego czasu są wrogiem "Holiłudczyków", nawet jeśli w dzisiejszych czasach mniej niż w czasach Żelaznej Kurtyny, to wciąż jednak jest napięcie między nimi. Wracając do Holiłudczyków, nie przez przypadek
wybrałem taką nazwę, jak wiadomo oni kręcą dużo filmów, które są wykorzystywane w propagandzie, i w zależności czy stosunki się ocieplają czy chłodnieją tak też Rusini są przedstawiani, ale to mało ważne, ważne jest to że są w filmach i w świadomości świata, który je ogląda. Jeżeli amery... przepraszam Holiłudczycy, kręcą film fantazy, to bardzo często czerpią z mitów innych narodowości, bo sami na dobrą sprawę nic nie mają, a z kultury i mitów Indian amerykańskich, niewiele czerpią, a przynajmniej nie tyle ile by mogli. Choćby dlatego żeby jakoś zadość uczynić za zniszczenie ich prawie do końca.